środa, 30 grudnia 2009

Życzenia Noworoczne ;-)


Rok się kończy, wypadałoby złożyć życzenia ;-)

Pragnę życzyć każdemu z osobna członkowi Kościoła Jezusa Chrystusa, aby mógł żyć pełnią Ducha Świętego, aby owoce Ducha wypełniały nasze życia.
Moim pragniemem jest abyśmy mogli z pokorą przyjąć, każdą z wyznaczonych przez Pana dróg. Niech Pan kieruje naszym życiem!. Pamiętajmy, że On dobrze myśli o nas, chce dla nas najlepiej! :) Pragnę życzyć Kościołowi, aby był pełen mocy i miał właściwy wpływ na świat. Aby granica między jednym a drugim była wyraźna i nieprzekraczalna.

Chcę aby moje życie i życie każdego było życiem dla Chrystusa. Żyjmy z Bogiem i trzymajmy się jego dróg. Niech kompromis z grzechem nie będzie miał wstępu do drzwi naszego życia.

Można by życzyć sobie wiele różnych rzeczy. Wymienię może jeszcze kilka moich pragnień. Chciałbym abyśmy jako uczniowie Chrystusa nie tylko się trzymali jego nauki, ale także z wszelką odwagą i śmiałością potrafili napominać braci trwających w grzechach. Źle!!! ;) Inaczej... Pragnę nam życzyć, aby nie było pośród nas nikogo kto grzeszy. Wiem, że jesteśmy niedoskonali i doskonałość osiągniemy w Niebie, nie mniej jednak moją i Bożą wolą jest abyśmy W OGÓLE nie grzeszyli. Dążmy do tego celu. Żyjmy świętym i nienagannym życiem.

Serdecznie chciałbym też życzyć tym, którzy jeszcze nie wybrali drogi Chrystusowej, aby to uczynili. Nie ważne jak daleko jesteś dziś od Boga. Bożą wolą jest abyś żył z Nim i to na wieki. Bóg jest skory aby Cię zbawić dziś. Zapłacił już za Ciebie cenę. Czeka na Twą odpowiedź. Nie zwlekaj!

Mógłbym jeszcze wiele życzyć i życzyć :-) Moim skromnym życzeniem jest aby przybywało coraz więcej czytelników mojego bloga i aby to co jest na nim umieszczane było zawsze zgodne z wolą Bożą.

Pierwotnie planowałem umieszczać tutaj częściej publikacje. W dniu dzisiejszym, z różnych względów nie chcę deklarować jak często będę pisać. Nie mniej, jednak postaram się od czasu do czasu coś zamiescic :) Najprawdopodobniej będą dalej ukazywały się obszerniejsze artykuły, ale także luźniejsze przemyślenia, notki informacyjne itp.


Zatem, życzę szcześliwego Nowego Roku, aby nasze szczęście nie było uzależnione od zewnętrznych okoliczności.Abyśmy mogli powiedzieć za Dawidem: ,,lecz moim szczęściem jest być blisko Boga''(PSALM 73:28)

piątek, 18 grudnia 2009

Nie pokój a miecz


Niniejsze rozważanie przedstawia różnego rodzaju przemyślenia na temat przesłania Słowa Bożego. Nie chcę aby słowa zawarte w nim były uznawane jako ostateczne i nieomylne, dlatego wszystkim polecam lekturę Pisma Świętego, które jest własnie nieomylne.

W Nowym Testamencie wiele razy pojawia się wyraz ,,miecz''. Zastosowanie tego słowa jest bardzo różne. Spotykamy się z fragmentami, które mówią o mieczu jako narzędziu używanym podczas różnego rodzaju walk, jako narzędziu władzy.

Często ,,miecz'' użyty jest jako porównanie, służy zobrazowaniu czegoś. Niezależnie czy mówimy o mieczu jako broni, czy też o mówimy o ,,innym'' mieczu, jest to słowo posiadające jakis rodzaj mocy. Wskazuje na siłę.

Pan Jezus Chrystus powiedział: ,, Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz'' (Ewangelia Mateusza 10:34)

Słowa te mogą wydawać się dziwne, tym bardziej, że kilka rozdziałów wcześniej czytamy o miłości do nieprzyjaciół i zaniechaniu zemsty.
Gdy przeczytamy nieco szerszy kontekst,łatwiej zrozumieć o co chodziło Jezusowi.

Ewangelia Mateusza, 10. rozdział wersety od 34 do 40 mówią:

,,34) Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. (35) Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. (36) Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego. (37) Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. (38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. (39) Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. (40)''

Możnaby długo rozważać ten fragment. Pomocnym w zrozumieniu może być, z pewnością, przeczytanie całego 10. rozdziału Ewangelii Mateusza. Niewątpliwie możemy wysnuć z niego wiele wartościowych wniosków.
Lekcją dla nas jest to, że osoby chcące iść bezkompromisowo za Chrystusem spotkają się z mieczem. I to z mieczem użytym przeciwko nim.

Słyszy się, że w wielu krajach chrześcijanie giną za wiarę w Chrystusa. Być może, żyjąc w cywilizowanym kraju, nie zostaniesz zabity z powodu bycia chrześcijaninem. Licz się, jednak, że chcąc iść radykalnie za Bogiem spotkasz się z mniejszymi lub większymi prześladowaniami.
To nie jest mój wymysł. Tak mówi Słowo Boże

,,wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą" (2 Tym. 3:12).

Być może jesteś chrześcijaninem, a jednak nie natrafiasz na żadną wrogość ze strony świata. Wydaje mi się, że powinna zapalić się czerwona lampka.

Odczuwam wrażenie, że wiele osób uważających się za chrześcijan, nie ma za co być szykanowanym przez martwy duchowo świat! Oczywiście, znajdą się ludzie, którzy są gotowi zabijać wszystkich związanych w jakikolwiek sposób z chrześcijaństwem. Z tego powodu, nawet ,,chrześcijanie z nazwy'' są zagrożeni. Nie mniej, jednak prawdopodobnym jest, że współczesny tolerancyjny świat, nie będzie miał problemów z akceptacją czyjejś ,,odmienności religijnej''.
Problemy się zaczynają, gdy ktoś stara się postępować według zaleceń Słowa Bożego.

Pomyślmy, za co mamy być prześladowani, jeśli swoją wiarę traktujemy mało poważnie a osoby praktykujące bałwochwalcze kulty nazywamy, bez problemu, swymi braćmi ?

Za co niewierzący mają ,,nie lubić'' chrześcijan, jeśli w ramach poprawności politycznej i przestrzegania obowiązującego prawa stosujemy się do praw, które w jawny sposób naruszają Słowo Boże?

Dlaczego ludzie z zewnątrz mieliby toczyć wojny przeciw nam, jeśli w kościołach deklarujących się jako ewangeliczne, tworzy się specjalna kasta duchownych, w ramach ogólnie przyjętego podziału na duchowieństwo i laikat? Kasta, która swój autorytet chce wzmonić kawałkiem białego plastiku przy szyi.

Nie chcę oceniać konkretnych osób. Chciałbym się przyjrzeć paru postawom i sytuacjom z życia współczesnych kościołów ewangelikalnych.
Nieraz słyszałem, gdy jakaś młoda osoba, pochodząca z rodziny religijnie tradycyjnej nawraca się do Boga. Często jest tak, że jest to spory problem dla tej osoby. Słyszałem, jak chrześcijanie mówią aby poczekała z przyjęciem biblijnego chrztu wodnego, aż do czasu osiągnięcia pewnego wieku lub uniezależnienia się od niezbawionej rodziny.

Mam bardzo mieszanie uczucia w tej kwestii. Jak wiemy chrzest wodny nie zbawia, jednak poczekanie z nim w dużej mierze może spowodować ,,stępienie miecza'' wymierzonego przeciwko chrześcijanom.

Druga bardziej skrajna sytuacja. Młoda osoba, będąca na utrzymaniu religijnych rodziców- katolików poznaje Boga. Rodzina ma przeciwności, co do uczestnictwa swojego syna lub córki w spotkaniach Kościoła, co gorsza chce zmusić go do przystąpienia do sakramentu bierzmowania.
Przyznam, z wielkim smutkiem, że spotkałem już chrześcijan, którzy byliby gotowi posłać wierzącą osobą, do przystąpienia do niechrześcijańskiego obrzędu celem niewywołania konfliktów z rodziną.
Problem jest złożony. Niezbędna jest bezkompromisowość tej młodej osoby, ale także istotna jest ,,funkcja ochronna'' Kościoła, która jest czymś więcej niż powiedzeniem: ,,Będziemy się modlić za pokój w Twoim domu''

Może wystarczy przykładów. Pamiętajmy, że Bóg nie toleruje kompromisu. Ostrzega nas przed duchową letniością.
Do nas jednak należy decyzja czy chcemy być zaprzyjaźnieni ze światem czy z Bogiem.

czwartek, 10 grudnia 2009

Walka Duchowa



Rozważałem już, całkowitą niebiblijność usprawiedliwienia zabójstw. Słowo Boże pokazało nam, że nijak da się pogodzić jakąkolwiek profesję wymagającą zabijania bliźnich, z życiem według nauczania Nowego Testamentu.

Czy rzeczywiście, jednak, chrześcijan, nie może angażować się w jakiekolwiek działania zbrojne? Odpowiedź brzmi: Chrześcijanin, nie tylko może, ale ma obowiązek angażować się w wojnę. I tu nie chodzi, tylko o leczenie ofiar wojny, ale o walkę na pierwszym froncie!

Ktoś może powie: ,,Co ty wygadujesz?! Wpierw piszesz, że chrześcijanin, nie może zabijać, a potem mówisz, że chrześcijańskim obowiązkiem jest czynne angażowanie się w walkę?!''

Myślę, że niektórzy, bez problemu, zrozumieli o czym chcę powiedzieć. Nie ma tutaj ŻADNEJ sprzeczności.

Chrześcijańskim obowiązkiem jest walka duchowa. Słowo Boże mówi:

,,Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze
zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach
niebieskich''
(Ef 6,12)

Musisz wiedzieć Bracie, Siostro, Przyjacielu, że Diabeł, wraz ze swoimi wojskami chce zniweczyć dzieła Boże. Jednym z celów Szatana jest odwrócenie ludzi od Boga, zaprowadzenie ich na bezdroża i przepaści dno. Do miejsca, w którym nie ma Bożej obecności.

Skoro już wiemy, że toczymy walkę nie z krwią i z ciałem, to dobrze byłoby wiedzieć, jak w skuteczny sposób to robić.

Ktoś, chyba słusznie, zauważył, że częstym błędem wśród chrześcijan, jest zbyt wielkie zainteresowanie siłami ciemności. Drugim błędem jest ignorancja ich istnienia.
Czytałem o dość dziwnych praktykach, jak na przykład tworzenie map geograficznych miejsc, w których panowanie demonów jest najsilniejsze.
Osobiście, nie znajduję w Słowie Bożym uzasadnienia takich działań.
Szatan może działać na różne sposoby. Mogą zachodzić ponadnaturalne manifestacje mocy ciemności. Możemy być też atakowani ,,zwykłymi’’ metodami, które nie mają znamion cudów.
Cel pozostaje ten sam- odwrócić jak najwięcej osób od Boga. My musimy pamiętać, że Zły nie śpi.

Istotnym miejscem w Biblii mówiącym na temat chrześcijańskiej wojny jest, wcześniej wspomniane, przesłanie z listu Apostoła Pawła do Efezjan. Zechciejmy zobaczyć nieco szerszy kontekst:

''11) Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. (12) Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. (13) Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się. (14) Stójcie tedy, opasawszy biodra swoje prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości (15) i obuwszy nogi, by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju, (16) a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego; (17) weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże. (18)''
(Efezjan 6:11-17)

Każdy chrześcijanin powinien zadać sobie pytanie: ,,Czy używam właściwego orężu w walce z Królestwem Ciemności?’’


Należy pamiętać, że istotnym w toczeniu boju z mocami diabelskimi jest fakt istnienia Kościoła. Kościół- Boża Rodzina, ma dzięki Bogu ogromną moc. Pan Jezus Chrystus powiedział, że zbuduje Kościół, którego bramy piekieł nie przemogą.
Niezwykle ważnym jest zrozumienie celu istnienia Kościoła. Dzięki Kościołowi chrześcijanie nie są(a przynajmniej nie powinni być) dla siebie obcymi ludźmi. Są autentycznie braćmi i siostrami. Mają przywilej i obowiązek troszczyć się o stan duchowej rodziny.

Jakże smutną i patologiczną rzeczą, jest gdy Kościół niespełna swojej funkcji ochronnej; gdy, mimo że jesteśmy członkami Kościoła, to jesteśmy jakby dla siebie obcy i obojętni. Przy takim stanie rzeczy ciężko jest odpierać ataki diabelskie. Co więcej jest to antyświadectwo przed światem.

Spójrzmy, że nawet w przyrodzie zachodzą pewne podobieństwa do działania Kościoła. Gdy przyjrzymy się zachowaniom dzikich zwierząt, można zauważyć, że często jest tak, że drapieżnik wybiera ofiarę, która jest z dala od stada, bądź też jest po prostu słaba. Podobnie rzecz wygląda z naszym organizmem. Osłabiony system odpornosciowy, jest bardziej podatny na choroby.
Analogicznie sprawy wyglądają na duchowym polu walki. Dlatego niezwykle ważne jest, aby Kościół spełniał, w sposób właściwy, funkcję ochronną, aby był prawdziwie Kościołem Chrystusa.
Oczywiście jest to relacja obustronna. Bardzo ważne jest też, aby pojedynczy członkowie Kościoła trwali we wspólnocie, aby nie oddalali się od zgromadzenia ludzi wierzących.

Odpowiedzmy sobie czy zachowujemy zalecenia Słowa Bożego. Czy toczymy zwycięski bój. Czy nasze kościoły lokalne są mocnymi twierdzami, których diabelski autorytet nie może zmóc.

Niech Bóg Wam błogosławi!

czwartek, 3 grudnia 2009

Domyślność, niedomyślność….a może szczerość?


Chciałbym rozważyć, krótko, temat, na który na razie nie znajduję jednoznacznej odpowiedzi Słowa Bożego. Nie oznacza to, jednak, że temat jest bez znaczenia dla chrześcijanina.

Często słyszy się, gdy ktoś ma komuś za złe, że jest niedomyślny, że dla tego kogoś ,,nieczytelne'' jest milczenie, zachowanie, gesty lub nawet słowa innych osób.
Zarzuca się, często, ludziom, że nie potrafią odgadnąć myśli, zamiarów swego rozmówcy, gdy coś nie jest jednoznacznie powiedziane.
Z powodu braku domyślności, powstają niejednokrotnie problemy, frustracja i konflikty.

Mimo wszystko, ja jestem większym zwolennikiem niedomyślności niż domyślności.
Niedomyślność może prowadzić do nieporozumień, podobnie ma się sprawa z domyślnością.

Nie jestem zwolennikiem domysłów, z tego względu, że nieraz bywa tak, że ludzie myślą, że ja coś myślę, a ja zupełnie coś innego myślę, niż oni myślą, że ja myślę ;-)

Niejednokrotnie zarzucano mi, coś co było całkowitą nieprawdą. Mówiono mi, że ja coś myślę o kimś lub o czymś, podczas, gdy to co mi wmawiano, nie przyszło mi nawet do głowy.
Znajdowano w moich wypowiedziach rzeczy, których tam naprawdę nie było ;-)
Podejrzewam, że wielu z Was spotkało się z czymś takim. Jest to rzecz mająca niestety niezwykłą popularność. Winą takiego stanu rzeczy jest.... domyślność.

Częstokroć przez osoby praktykujące domyślność, niedomyślni mogą być traktowani jako mało inteligentni. Wydaje się, że w dużej mierze za nie praktykowaniem domyślności stoi, nie tyle niski poziom inteligencji, co zwykła ostrożność.
Ostrożność, aby nie ocenić kogoś błędnie.

Nie mówię, że domyślność jest sama w sobie zła. Można być osobą domyślną. Natomiast budowanie na domysłach nie jest zbyt rozsądne.

Bóg, tak jak dawniej i dziś rozdaje wierzącym różne dary duchowe. Słowo Boże wspomina o darze rozeznawania duchów; Biblia mówi też, o darze prorokowania. Wierzę, że Bóg może dać osobie wierzącej poznanie myśli innej osoby, może wyjawić skrytości jej serca.
Wtedy już nie będzie miejsca na domysły.

Jako receptę na ,,choroby'' wywołane domyślnością lub jej brakiem, chciałbym polecić Nam… szczerość

,,Przeto, odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę, każdy z bliźnim swoim''(Efezjan 4:25)

wtorek, 1 grudnia 2009

Uwaga zwiedzenie! Ewangelizacja z bronią w ręku?(zmienione)




Dzisiaj chciałbym rozważyć dość ciekawy temat.

W ewangelicznym chrześcijaństwie można spotkać wiele osób, które twierdzą, że chrześcijanin w uzasadnionych przypadkach może zabijać. Popierają oni angażowanie się osób wierzących w działania militarne tego świata.

Swego czasu słyszałem o chrzcie wodnym żołnierzy amerykańskich, podczas działań wojennych w Iraku. Wygląda na to, że w jednym dniu przyjmują chrzest wiary, a w drugim idą zabijać.

Ktoś może nie widzieć, tutaj, nic sprzecznego z wiarą chrześcijańską. Jednakże, w świetle Biblii jest to wielkie odstępstwo.

Jezus Chrystus nigdy nie dał przyzwolenia na to, aby Kościół Boży angażował się w wojnę.
Może, ktoś powie, że Biblia nigdzie nie mówi otwarcie o tym, że chrześcijanin nie może być żołnierzem. To prawda. W Słowie Bożym trudno doszukać się, również, zakazu bycia uzależnionym od kokainy. W Biblii nie znajdujemy też nic, na temat gazet pornograficznych.

Czy z tych powodów możemy powiedzieć, że wymienione rzeczy nie mają nic wspólnego z grzechem? Z pewnością nie.

Mimo, że Słowo Boże nie mówi wyraźnie: ,,nie bądź żołnierzem amerykańskiej armii’’ to ciekawe jest połączenie następujących słów z byciem zabójcą:


,,Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.’’


Oczywiście w świetle Słowa Bożego profesja płatnego zabójcy, niezależnie czy działa on na usługach rządu ,,chrześcijańskiej’’ Ameryki, czy też jest najemnikiem Al-Kaidy, nie jest, w żadnym razie, do pogodzenia z byciem chrześcijaninem. Jakże można pogodzić miłowanie nieprzyjaciół z gotowością do zabicia ich?

Już widzę oburzenie osób mających inne zdanie.

Na polskim gruncie spotkałem się z dość zaawansowanym zwiedzeniem w tej materii. Chyba w większości ewangelicznych denominacji w Polsce znalazłem , przynajmniej część osób tkwiącym w odstępczej nauce. Nierzadko spotyka się, że liderzy zborów otwarcie popierają zabijanie. Są zwolennikami zabójstwa w samoobronie, pracy chrześcijan w wojsku, policji i w innych organizacjach, w których nie ma miejsca dla chrześcijanina.

Ba! Znam doskonale zbór który zaprosił szeryfa z USA, który ,,ewangelizował’’ miejscowych policjantów. Cóż za ohydne zwiedzenie?!

Kiedyś rozmawiałem z pewnym mądrym pastorem, który stwierdził, że w dzisiejszych czasach do Kościoła wkradło się wiele świeckich nauk. Począwszy od nieprzyzwoitego zachowania, przez akceptację rozwodów i powtórnych małżeństw, do popierania służby wojskowej.

Jeśli chodzi o stan duchowy dzisiejszego Kościoła, wydaje się na miejscu zacytowanie Słów proroka Jeremiasza: ,,Ach! Jakże sczerniało złoto, ten kruszec szlachetny!’’(Tr. 4:1)

Obecnie wypełnia się Słowo:

,,Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich’’ . (1 Tym. 4:1-2)

2Tym.4,3-4: ,,Albowiem przyjdą czasy, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce. I odwrócą ucho od prawdy,a zwrócą się ku baśniom.''

Radzę nam wszystkim, nie bierzmy wzoru z chrześcijan i zborów, którzy przybierają tylko pozór pobożności. Wzorem dla nas niech będzie Jezus Chrystus. Mamy z kogo brać wzór.

piątek, 27 listopada 2009

Ja chcę już do Nieba!


Nie wiem jak czytelnicy tego bloga, ale ja wiem, że życie na Ziemi to nie wszystko. Co więcej, czuje się obco na tym świecie!
Mogę za Apostołem Pawłem powtórzyć:

,,Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa" (List do Filipian 3:20)

Nie mogę się już doczekać życia, w którym spotkam się z Bogiem twarzą w twarz. Miejsca, w którym nie będzie już śmierci, chorób i smutku. W niebie nie będzie przemocy, nie będzie też złości, nienawiści i wrzasku. W miejscu tym będzie doskonała, potężna miłość Boża.
Miłość, która nigdy nie przemija.

Ogromu Bożej miłości możemy doświadczać już tutaj, na Ziemi. Słowo Boże mówi: ,,Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami Chrystus za nas umarł''( List do Rzymian 5:8)

Prawda, że ciężko wyobrazić sobie większą miłość, jak poświęcenie dla kogoś własnego życia? Ten fakt nabiera jeszcze większej mocy, gdy zrozumiemy, że to święty Bóg, przyszedł w ciele, aby umrzeć za grzesznych, pełnych nieprawości ludzi. Jezus Chrystus nie umarł za nas, dlatego że byliśmy dobrzy. On oddał życie za tych, którzy nigdy na to nie zasłużyli.

Czy wiesz Przyjacielu, że Bożą wolą jest zbawienie każdego? Bożym zamiarem NIE JEST, abyś spędził wieczność w piekle! Możesz mi nie wierzyć, ale uwierz, Słowu Bożemu, które mówi:

,,Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania'' (2 Piotr 3:9)

Mamy wspaniałą obietnicę. A Ty, czy zdążasz do Nieba?
Jeśli tak, jest to moją wielką radością. Jeśli zdążasz co Niebiańskiej Ojczyzny, powinieneś uświadomić sobie, że skoro pozostajesz na Ziemi, ma to konkretny cel.

Należy zrozumieć, że życie wieczne zaczyna się już na Ziemi.

Czy lepsze dla chrześcijanina(osoby posiadającej życie wieczne) jest życie w ziemskiej krainie smutku, czy życie z Bogiem? Odpowiedź wydaje się być oczywista.

Aby, jednak uniknąć nieporozumień zwróćmy się do Biblii.

Paweł pisał do Kościoła w Filipii takie słowa: ,, Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem. A jeśli życie w ciele umożliwi mi owocną pracę, to nie wiem, co wybrać. Jedno i drugie mnie pociąga: pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej; lecz z drugiej strony pozostać w ciele, to ze względu na was rzecz potrzebniejsza. A to wiem na pewno, że pozostanę przy życiu i będę z wami wszystkimi, abyście robili postępy i radowali się w wierze''

Ten fragment jednoznacznie pokazuje, że życie w Niebie z Chrystusem jest bez porównania lepsze od ziemskiego życia. Zwykle jest tak, że, gdy poznamy Boga, przynajmniej przez jakiś czas zostajemy jeszcze na Ziemii. Często nasze życie ziemskie trwa długie lata. Czy to powód do zmartwienia? Z punktu widzenia Słowa Bożego można odpowiedzieć: NIE!. Chrześcijanie pozostają na Ziemi w celu bycia używanym przez Boga, aby zbawić zgubionych, przynosić Bogu chwałę, budować Jego Kościół.

Czymże jest, nawet 100 lat, w obliczu wieczności? Nie zmarnujmy czasu, w którym Bóg chce nas używać. Tego życzę Wam i sobie.

środa, 25 listopada 2009

Justyna: Mam nowotwór...i pokój w sercu!



Chciałbym podzielić się z Wami poruszającym świadectwem pewnej młodej chrześcijanki.
Opublikowane zostało one na stronie polkowickiej organizacji Należeć do Jezusa.
Mój Przyjaciel- Bartosz Sokół zaangażowany w służbę NDJ-u prosi wszystkich chrześcijan o wsparcie modlitewne dla Justyny.

Poniżej zamieszczam tekst ze strony www.ndj.cba.pl :


''Rzym. 8:28 "A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują."

Właśnie dowiedziałam się, że mam nowotwora. Cieszę się, że rodzice poinformowali mnie o tym, zaraz po tym, gdy sami zostali o tym powiadomieni. Dzięki temu, mogę być świadoma tego, co dzieje się z moim organizmem. Cieszę się, że nie ukrywają przede mną prawdy. Z drugiej strony ta prawda nie wywarła na mnie zbyt dużego wpływu. Zwyczajnie, przyjęłam ją do wiadomości i jestem w tej sprawie bardzo spokojna. Ta informacja nie spowodowała we mnie smutku, wręcz przeciwnie – mam w sercu radość i pokój. Wiem, że jeszcze zanim się narodziłam, Bóg napisał scenariusz dla mojego życia, a teraz po prostu go realizuje. Nie chcę dzisiaj niczego innego, tylko zgodzić się z Jego wolą. To On mnie stworzył, to On zna mnie najlepiej i to On wie, co będzie dla mnie najlepsze. Poza tym, oddałam Mu swoje życie i wiem, że to, co On dla mnie zaplanował będzie najwspanialsze i najbardziej pożyteczne. Ostatnio przeczytałam pewne myśli, które zachęciły mnie do całkowitego zaufania Bogu

Nieznana nam przyszłość bezpiecznie spoczywa w rękach naszego wszechwiedzącego Boga."

Wiem, że Ty możesz wszystko i że żaden twój zamysł nie jest dla ciebie niewykonalny." (Księga Joba 42:2)


Od administratora(NDJ):
W imieniu młodzieży NDJ proszę wszystkich chrześcijan o modlitwę w sprawie Justyny. Służy Bogu z całego serca i zawsze stanowi dla nas wielką zachętę. Wierzę, że Bóg chce uwielbić się w tej sytuacji, dołączcie się do naszej walki!

Bartosz
''

Również moją modlitwą jest, aby Bóg przyjął chwałę w tej trudnej sytuacji.
Na szczęcie mamy Słowo Boże, które mówi:

,,I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.”( List do Rzymian 8:38-39)

Bracia i Siostry w wierze, módlmy się też o pełne uzdrowienie dla Justyny, gdyż jak Pismo Święte mówi, Bóg jest Bogiem cudów i ma moc uzdrowić z każdej choroby.

,,( Jezus Chrystus) niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł” (Mt 8,16-17).

wtorek, 24 listopada 2009

Wizytówka chrześcijan



Dzisiejszy świat stosuje rożnego rodzaju formy wskazujące na przynależność kogoś do danej grupy społecznej, zawodowej, politycznej, kulturowej itp.
Bez trudu po specyficznym uniformie poznamy pracownika służby zdrowia, czy też przedstawicieli służb mundurowych. Dla wielu osób nie jest problemem stwierdzenie do jakiej subkultury młodzieżowej, należy osoba ubierająca się w typowy sposób.

A po czym można poznać chrześcijan?

Czy chrześcijanina poznamy, przede wszystkim, po naklejce w kształcie rybki na samochodzie? A może człowieka idącego za Chrystusem rozpoznamy po tym, że przy kluczach od mieszkania, nosi breloczek z napisem ,,Polska dla Jezusa''? A może elementem wskazującym na to, że ktoś jest chrześcijaninem będzie werset z Biblii na koszulce ?

Zobaczmy co Słowo Boże mówi w tej kwestii. W Ewangelii Jana, Jezus Chrystus powiada: ,,Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie''

Jak widzimy wizytówką chrześcijan powinna być ich miłość wzajemna, a nie zewnętrzne formy!

Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem przeciwnikiem tego, aby ktoś nosił koszulkę z umieszczonym fragmentem Słowa Bożego. Co więcej, sam używam takich koszulek. Chcę powiedzieć, jednak, że napis na ubraniu, czy ,,chrześcijańska'' opaska na ręce, nie mogą być jedynymi elementami, które pokazują na nasze chrześcijaństwo.

Zacytowany werset wyraźnie wskazuje na moc wzajemnej miłości uczniów Chrystusa.
Ten fragment nie mówi, nawet, o miłości do ludzi z zewnątrz(choć jest ona bardzo ważna!), ale wskazuje na to, że praktyczna miłość w Kościele jest skutecznym sposobem zwrócenia uwagi ludzi na Chrystusa.

We współczesnym chrześcijaństwie mamy bardzo wiele, różnych, mniej lub bardziej skutecznych form ewangelizacji, ale może potrzeba więcej Bożej Miłości między nami?

Mówię to w dużej mierze do siebie, gdyż jestem świadom mych niedoskonałości.

Może kluczem do tego, aby co raz więcej osób osobiście poznało Chrystusa, jest praktykowanie braterskiej miłości wśród Kościoła Bożego?

Zostawiam Was ze Słowem Bożym, które ma moc zmienić życie.

,,Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary'' (Galacjan 6:9)

Witamy w sieci! :-)

Witam serdecznie na blogu ,,Co Biblia Mówi?'' !

Chciałbym poruszać tutaj różne tematy dotyczące życia codziennego, ale i spraw wieczności.
Chciałbym aby moje publikacje przedstawiały biblijny punkt widzenia.
Mam nadzieję, że będziecie tu chętnie zaglądać :)

Życzę wszystkim czytelnikom wszystkiego dobrego.